Śmierć elektronarzędzia

Podjąłem heroiczną próbę odratowania elektronarzędzia. Po raz drugi przeczyściłem sprzęt, tym razem dokładnie. Cały brud został dokładnie wydmuchany kompresorem. Jak widać na załączonych zdjęciach szczotki są w bardzo dobrym stanie. Kontakty są czyste i zdrowe.

Niestety próba okazała się bezskuteczna. Stojan się grzeje, silnik nie wchodzi na właściwe obroty i ma znikomą moc. Przy próbie uruchomienia poleciał dym. Prawdopodobnie jest jakieś przebicie w stojanie – innego wytłumaczenia nie znajduję. Mam miernik izolacji, ale nie ma sensu tego dalej badać. Po prostu. Narzędzie padło i tyle. Nowa szlifierka mimośrodowa kosztuje… Niewiele. czas kiedy opłacało się naprawiać elektronarzędzia minął bezpowrotnie. Koszt silnika to pewnie 90% ceny narzędzia (o ile dałoby się znaleźć), a gdzie robocizna? Narzędzie służyło od mniej więcej 2007 roku. Wynik niezły. Przerobiło trochę, ale mimo wieku powinno przetrwać więcej.

I teraz zastanówmy się co zrobić z takim odpadem. Rozmontowałem na części. Przewód zasilający sobie zostawiłem, bo może się przydać. Plastik wyrzuciłem do opadów suchych (plastik/papier), a stojan, włącznik i wirnik będę musiał zutylizować jako elektrozłom.